Olejek Amla zawiera wyciąg z owoców amla (amalaki - agrestu indyjskiego), sprawia, że włosy stają się sprężyste, zdrowe, błyszczące. Będziesz mieć wrażenie, że włosy są odżywione od środka i mieć poczucie lepszej pielęgnacji. Amla ma świeży, orientalny zapach, jest sekretem pięknych włosów kobiet z Indii.
OLEJEK DABUR AMLA PRZEZNACZONY JEST DLA WŁOSÓW OD CIEMNEGO BLONDU PO CZARNE.
Zastosowanie:
W celu osiągnięcia najlepszych rezultatów wmasuj 1 do 2 łyżeczek olejku w skórę głowy oraz włosy i odczekaj pewien czas (idealnie ok. 1 godziny ale można również pozostawić olejek we włosach na cała noc a głowę umyć rano)
Następnie użyj dobrego szamponu takiego jak na przykład Shikakai . Wmasuj delikatnie szampon we włosy oraz skórę głowy następnie spłucz dokładnie
*Najlepsze rezultaty osiągniesz używając olejek 3 razy w tygodniu
Skład:
Vegetable oil including Amla extract 58%, Mineral oil 40%, Sughandit dravya, Antioxidant-TBHQ, CI 12740, CI 61565, CI 26100
Ale podobnie jak silikony może obciążyć włosy (nadbudowuje się) i trzeba używać silniejszych szamponów, aby ją zmyć. Poza tym nałożona na skórę głowy może wywołać łupież, powstanie wyprysków, czy wzmocnić wypadanie włosów.
Zielony, rzadki płyn, zamknięty jest w plastikowej buteleczce. Niestety, otwór opakowania jest zdecydowanie za duży, brakuje mi dozownika - bardzo często wydostawało się więcej kosmetyku niż planowałam.
Zapach olejku jest bardzo intensywny, słodki i mdły. Jeśli stosowałyście kiedyś indyjskie kosmetyki - wiecie o czym mówię. Da się przyzwyczaić chociaż osobiście go nie lubię. Zwłaszcza, że utrzymuje się na włosach nawet po kilku umyciach :/ Ze znanych mi olejków, ten najbardziej daje "czadu".
Olejek nakładałam na włosy na około dwie godziny, tak 2, 3 razy w tygodniu.
Dzięki parafinie włosy są niesamowicie gładkie i błyszczące już po pierwszym użyciu. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam, że Amla lekko przyciemniła pasma. Włosy się nie puszą, są dobrze nawilżone i wypada mi ich znacznie mniej. Olej regularnie stosowany pozwala uzyskać piękną taflę zdrowych włosów.
Dodam, że kosmetyk jest bardzo wydajny, a dzięki wodnistej konsystencji bardzo łatwo go nałożyć. Za to strasznie ciężko go zmyć. Wiele razy zdarzało się, że gdzieś ukryło się tłuste pasmo i drażniło mnie cały dzień w pracy... Po sesji z Amlą musiałam myć głowę dwa razy.
Podsumowując - mam mieszane uczucia :) Amla fajnie działa na włosy, ale smrodek mnie trochę odpycha. Nie mam wrażliwego nosa; lubię kadzidlane, słodkie zapachy arabskich kosmetyków. Ale ten olej ma woń nie do zniesienia. Z tego powodu chyba będę sięgać po alternatywy - Sesę, Khadi czy IHT9.
Miałyście może ten produkt? Jakie są Wasze odczucia?
Lubicie olejować? A może wybieracie czyste oleje?
Pozdrawiam!
Miałam wersje do włosów blond i też mi nie służyła, wywoływała łupież i swędzenie, na dodatek straszliwie przetłuszczała włosy.
OdpowiedzUsuńHM... ja nie używałam i po opisie wiem, że to zupełnie nie do moich włosów. Fajnie, że go opisałaś, bo ostatnio przyglądałam się różnym olejkom, ale obawiam się, że do moich krótkich włosów nie bardzo będą się nadawać.
OdpowiedzUsuńStosowałam, powiem szczerze że mnie też nie powalił. Co prawda nie wywołał żadnych nieprzyjemnych skutków ubocznych typu przetłuszczanie a po kilku zastosowaniach włoski stały się bardzo ładne... ale taki sam efekt otrzymuję stosując zwykły olej łopianowy z Green Pharmacy, który jest o wiele tańszy i dostępny w drogeriach, bez potrzeby zamawiania przez Internet. Także ja więcej w Amlę nie zainwestuję :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię ten zapach :)
OdpowiedzUsuńOd niedawna jestem posiadaczką olejku do włosów Vatika i.... zrobił na mnie niesamowite wrażenie ale póki co ciii,.... będzie recenzja na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem w stanie znieść tego zapachu, poza tym moje włosy nie lubią zawartej w nim parafiny. :(
OdpowiedzUsuńMoje włosy zupełnie się z nią nie polubiły.. Używałam jej parę lat temu i teraz wiem, że to wina parafiny
OdpowiedzUsuńAnomalia
całkiem lubię amlę :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nią, ale parafina mnie skutecznie zniechęciła...
OdpowiedzUsuńMiałam wersję dla blondynek. Parafiny w składzie się nie boję, bo moje włosy się po niej ładnie błyszczą :)
OdpowiedzUsuńA mnie kadzidlane zapachy odstraszają;) Stosując olejek Sesa miałam duży problem z zapachem
OdpowiedzUsuńMi zapach aż tak nie przeszkadza ale przyznaję , że po nałożeniu go na włosy na noc nie wytrzymałam z nim i teraz stosuje tylko w ciągu dnia.
OdpowiedzUsuńNaczytałam się o nim bardzo wiele i choć dziewczyny zachwalały, nie skusiłam się właśnie z powodu parafiny w składzie - nie żebym miała coś przeciwko parafinie na włosach. Jak już coś zamawiam przez internet to wolę dopłacić te kilka złotych i dostać coś lepszego niż parafina. Trochę też niepokoiło mnie przyciemnianie olejku. Na razie mam drugie opakowanie Heenary, o której u Ciebie wyczytałam i sobie chwalę! :):):)
OdpowiedzUsuńJa nie stosuję olejków, odstrasza mnie zapach.
OdpowiedzUsuńJa mam wersję z jaśminem, pięknie pachnie (wielbię jaśmin i kadzidła), łatwo się nakłada, ale faktycznie, opornie zmywa. Nabłyszcza przecudownie, przyciemnia, wygładza i jest najlepsza ze stosowanych przeze mnie olejków. Na pewno po nią sięgnę jeszcze raz. :)
OdpowiedzUsuńZapach super, używam tylko do olejowania skóry głowy, bo noszę dredy, jednak u mnie bardzo przyspieszył porost włosów. :) Jak miałam jeszcze "zwykłe" włosy to też super na nie działał, jednak wg mnie najlepszą zaletą jest właśnie działanie na porost. :)
OdpowiedzUsuńZawsze olejowałam włosy a teraz moja przyjaciółka namówiła mnie na taki zabieg o nazwie Nanoplex . Zrobiła mi to przy okazji farbowania włosów ale mam ładne włosy to taka zmiana o 180 stopni
OdpowiedzUsuńMi niestety wywołała łupież :( Znacznie bardziej sprawdza mi się olejek z amlą z Orientany. I faktycznie baby hairow rośnie cała masa
OdpowiedzUsuń