Miesiąc temu postanowiłam wrócić do farby chemicznej. Podoba mi się mój naturalny kolor - ale lepiej się czuję w ciemniejszych barwach. Zainspirowały mnie farby roślinne, które zawierają niewiele chemii i są ubóstwiane przez wszystkie włosomaniaczki. Postanowiłam więc przyciemnić pasma, wykorzystując do tego farbę BIOKAP "Orzechowy kasztan". Otrzymałam ją kiedyś do testów, czekała na swój dzień. Producent zapewnia, że mieszanka koloryzująca skomponowana jest w ponad 90% z surowców naturalnych, więc nazwałam to farbowanie "trochę chemiczne" :) Wyczytałam także, że unikalne składniki nie tylko koloryzują włosy, ale dbają także o ich regenerację oraz odżywiony, świeży wygląd. Farby BIOKAP zawierają wyciąg z wierzby, który wzmacnia wiązania keratyny (podstawowego budulca włosów) oraz jest naturalnym filtrem UV - zabezpiecza kolor przed blaknięciem. Musiałam wypróbować!
Moje włosy tuż przed farbowaniem :
Klamka zapadła, po dwóch latach farbowania henną i indygo postanowiłam położyć na włosy coś trwalszego. Ponieważ jedno pudełko farby mogło okazać się niewystarczające, więc musiałam dokupić drugie. "Orzechowego kasztanu" już nie było, więc chwyciłam "miodowy kasztan". Pomieszałam farby i położyłam na włosy. Przyjemnie było kłaść na włosy coś, co nie szczypie w oczy i nie podrażnia nosa (BIOKAP nie zawiera amoniaku).
Niecierpliwa czekałam na efekty...
Niecierpliwa czekałam na efekty...
Efekty po pierwszym farbowaniu:
Czy koniecznie to jest to, czego oczekiwałam???
Nie do końca taki efekt chciałam pozyskać... Kiedy zobaczyłam, że farba nie pokryła włosów jednolicie, byłam zła. Być może to moja wina, przecież nie łatwo jest położyć farbę samemu na takich długich włosach... Tak czy inaczej liczyłam na ciemniejszy kolor i przede wszystkim wyrównanie koloru. ech...
Podejście drugie...
Byłam zła, ale stwierdziłam, że dam drugą szansę marce BIOKAP. Dokupiłam jeszcze jedno pudełko farby i poprosiłam narzeczonego, żeby mi pomógł wyrównać kolor. Nie do końca się udało, ale byłam już bardziej zadowolona. O nierówny kolor zaczęłam podejrzewać KHADI INDYGO, które kładłam w maju. Może jeszcze siedzi we włosach?
Miesiąc po farbowaniu:
Całkiem fajnie, prawda? Kolor się nie "sprał", wciąż żywy i świeży. Obietnice producenta zostały spełnione. Jedyne minusy to cena (ok 44zł za pudełko farby) i dostępność (wybrane apteki).
Aktualnie:
Kilka dni temu jeszcze bardziej przyciemniłam włosy, tym razem zwykłą farbą całkowicie chemiczną (L'Oreal Preference, "głęboki kasztan"). Włosy nabrały dziwnych refleksów i w mocnym słońcu są rudawo - czerwone (pierwsze zdjęcie) a podczas "szarówy" czarne. Niestety, co zdjęcie to inny odcień i nie da się tego uchwycić.. Może i fajnie - nie znudzi się szybko ;) Są jednak dużo ciemniejsze i tak chyba już zostanie ;)
bardzo marzy mi się taki kolor :-)
OdpowiedzUsuńTakie refleksy bardzo fajnie wyglądają. Uwielbiam mieć kolor, który w słońcu przybiera ciut inny odcień - nie ma takiej monotonii :)
OdpowiedzUsuńmi sie podobają na 3 zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńUżywałam tej farby i byłam całkiem zadowolona.
OdpowiedzUsuńAle ladne wlosy :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takich ładnych i długich włosów. Ja nigdy nie mam cierpliwości i zanim urosną to je ścinam :/
OdpowiedzUsuńPiękne włoski :))
OdpowiedzUsuńNo jak patrzę na Twoje włosy to mam ochotę założyć na swoją głowę perukę i zakryć te swoje piórka :P
OdpowiedzUsuńwow, piękne włosy! Najbardziej podoba mi się efekt z podejścia nr 2 :)
OdpowiedzUsuńŁadne masz te włoski :) Zazdroszczę! Sama zabieram się do przetestowania Biokapu i nie ukrywam, że twoja opinia bardzo mi pomogła :)
OdpowiedzUsuńFajnie to zabrzmiało... „troche chemiczne” :D Ja odkąd poznałam henny z Orientany, to się zakochałam i już chemiczne cudaki odstawiłam :)
OdpowiedzUsuń